W 2011 roku, zanim memecoiny stały się kategorią… Zanim pojawił się Doge, Shiba, Pepe, był @lol_coin. Nie było białej księgi ani imprezy startowej. Tylko dziwna nazwa, Mitsubishi Goldstein, i konto na Twitterze. Tweetował kilka rzeczy. Potem zniknął. Żadnej mapy drogowej, aktualizacji deweloperskich ani społeczności. Tylko… cisza. Przez ponad dekadę nic się nie działo. Podczas gdy kryptowaluty ewoluowały w cykle hype'u, innowacji i absurdów, $LOLCOIN pozostał nietknięty (żart z czasów, gdy ta cała przestrzeń wciąż wydawała się jednym wielkim żartem). Żadnych pivotów AI, integracji NFT ani „prawdziwej użyteczności”. Nie próbował dotrzymać kroku. Po prostu czekał. I może dlatego ludzie znów go zauważają. Bo w przestrzeni wypełnionej nadmiernymi obietnicami i niedotrzymywanymi zobowiązaniami, jest coś szczerego w monecie, która nigdy nie twierdziła, że jest czymkolwiek. Nie rewolucją. Nie protokołem. Nie zakładem na przyszłość. Tylko przypomnieniem: kryptowaluty zaczęły się jako eksperyment, potem stały się spektaklem, a następnie parodią samej siebie. LOLCOIN idealnie się w to wpisuje (nie dlatego, że prowadzi narrację, ale dlatego, że ją odzwierciedla). Nie jako pump. Nie jako następna wielka rzecz. Ale jako artefakt. Dziwna mała kapsuła czasu z czasów, gdy stawki były niższe, a żarty wydawały się bliższe prawdy niż marketing kiedykolwiek. Nie ma zespołu deweloperskiego, nie ma Discorda, nie ma rundy finansowania. Tylko moneta. Kilka cyfrowych okruszków. Kilku upośledzonych degensów na Solanie. I historia, która w jakiś sposób nie zniknęła. Nie jesteś tutaj, bo to przyszłość. Jesteś tutaj, bo coś w tym wydaje się znajome. I może to wystarczy. lolcoin (zał. 2011) HtrmuNs4nESVg5i8gHyufDpGN5HHKqPmFfbQV9yupump @lol_coin