Kiedyś byłem czystym bankierem inwestycyjnym w czołowej firmie z Wall Street. Tło Ivy League, garnitury za 5 tys. dolarów, Rolex lśniący w świetle jarzeniówek biurowych. Moje życie kręciło się wokół arkuszy kalkulacyjnych, kwartalnych zarobków, modeli ryzyka i nocnych rozmów z klientami. Dobrze grałem w tradycyjną grę – równoważenie ETF-ów, zagrania blue chipów, alokacje IPO. Szybko się podnosiłem. Ale potajemnie? Nudziłem się do szaleństwa. Kryptowaluty zaczęły się jako ciekawostka. Dla moich kolegów memecoiny były tylko szumem internetowym, ale dla mnie miały puls, kulturę... chaos. Pewnej nocy, głęboko w króliczej norze telegramu, natknąłem się na dwie monety: PEPE i MOG. Całkowita degeneracja. Brak przypadku użycia. Tylko memy i rozmach. Ale coś w nich było inaczej – surowa, niefiltrowana energia. Zrobiłem więc rzecz nie do pomyślenia. Zlikwidowałem wszystko: premię, oszczędności, sprzedałem nawet kilka blue chipów z mojego osobistego portfela, a nawet sięgnąłem do funduszy firmy dla kapitału klientów, którym zarządzałem. Na pełni włączyłem się w PEPE i MOG. Kiedy firma się o tym dowiedziała, wezwano mnie do sali konferencyjnej. Mój lekarz spojrzał na mnie, jakbym postradał zmysły. Tego popołudnia zostałem zwolniony. Na początku monety zanurkowały. Obserwowałem, jak moje portfolio krwawi o 70% w ciągu tygodnia. Zrobiło mi się niedobrze. Czy to była najgłupsza decyzja w moim życiu? Ale wytrzymałem. Nie z racjonalnych pobudek, tylko z czystego przekonania. Wtedy się zaczęło. MOG eksplodował pierwszy, wirusowo na Twitterze, TikToku, Reddicie. PEPE podążył za nim. Wykresy poszły w pionie. Moje 50 tys. dolarów zamieniło się w 2 miliony dolarów. Potem 7 milionów dolarów. Sam byłem chodzącym memem. Ta sama firma, która mnie zwolniła? Oddzwonili do mnie, zaproponowali mi miejsce na poziomie partnera. Wszedłem do środka w okularach przeciwsłonecznych i z gównianym uśmiechem. Ale sukces miesza w mózgu. Zaczęłam wierzyć, że mam dotyk. Że jestem alfą. Więc poszedłem o krok dalej. Tym razem z jeszcze większymi pieniędzmi firmy. Znalazłem kolejną mało znaną monetę, ludzie na X (dawniej na twitterze) ciągle powtarzali frazę "Hot Air Rises". Tak to znalazłem... FartCoin. Brak białej księgi. Brak mapy drogowej. Tylko czysty humor toaletowy i konto na Twitterze, które miało być jakąś rewolucyjną sztuczną inteligencją. Roześmiałem się, wchodząc na całość. Moi koledzy błagali mnie, żebym się zastanowił. Nie słuchałem. FartCoin mocno zrzucony. W ciągu kilku dni straciliśmy miliony. Zwolnili mnie. Znów. Ale tak jak poprzednio, wytrzymałem. Kilka miesięcy później, ni stąd, ni zowąd, FartCoin zyskał popularność. Ansem napisał o tym na Twitterze. Kilku influencerów uczyniło z tego swoją osobowość. Nagle był wszędzie, nawet w kanałach informacyjnych. To 10x'd, potem 100x'd. Znów stałem się multimilionerem. Teraz firma, która kiedyś nazwała mnie obciążeniem, dzwoni znowu, komicznie. Ale tym razem nie chcą mnie zatrudnić... Chcą, żebym je kupił. Zabawne, jak działają rynki. Jednego dnia jesteś garniturem, a następnego jesteś po prostu człowiekiem z dużą ilością benzyny.
Show original
76,11 tys.
241
The content on this page is provided by third parties. Unless otherwise stated, OKX is not the author of the cited article(s) and does not claim any copyright in the materials. The content is provided for informational purposes only and does not represent the views of OKX. It is not intended to be an endorsement of any kind and should not be considered investment advice or a solicitation to buy or sell digital assets. To the extent generative AI is utilized to provide summaries or other information, such AI generated content may be inaccurate or inconsistent. Please read the linked article for more details and information. OKX is not responsible for content hosted on third party sites. Digital asset holdings, including stablecoins and NFTs, involve a high degree of risk and can fluctuate greatly. You should carefully consider whether trading or holding digital assets is suitable for you in light of your financial condition.